- Teatr, jaki prowadzę, nie reformuje się ani łatwo, ani szybko, ani bez błędów - twierdzi Mikołaj Grabowski. - A że wymagał reform, było wiadome od dawna. Przypomina mi się zdanie mojego poprzednika, dyr. Koeniga, które sformułował odchodząc ze stanowiska: "pragnąłem, ażeby w Starym zapanował spokój, a nastąpiła cmentarna cisza". Teraz, jak widzę, groby się otwierają.
To teatr narodowy, nie folwark. Tymczasem robi się tu rzeczy nie licujące z potencjałem artystycznym, możliwościami, przede wszystkim ze statutem - tak o kondycji Starego Teatru mówi Szymon Kuśmider. Zły repertuar, pozwalanie na eksperymenty i żenujący poziom artystyczny stały się przyczyną, dla której krakowski oddział Związku Artystów Scen Polskich zastanawia się nad cofnięciem rekomendacji dyrektorowi teatru, Mikołajowi Grabowskiemu. Rozmowa była ciepła? Szymon Kuśmider nie unika ostrych słów wobec repertuaru i poziomu teatru. Opinię wyraził nie tylko w liście wysłanym do krakowskiej prasy, ale i w rozmowach z Ignacym Gogolewskim, prezesem ZASP. Teraz twierdzi, że prezes ZASP nieco pospieszył się z rewelacjami na temat kondycji teatru podczas prasowych wywiadów. - Rozmawialiśmy z prezesem, on przekazał nasze stanowisko ministrowi. Ale była to wolna rozmowa, sygnał, że coś jest nie tak i że należy się pochylić nad kondycją teatru. Okr