Od kilku już lat znakomity krytyk teatralny Zygmunt Greń zajmuje się na łamach "Życia Literackiego" recenzowaniem książek o teatrze, a nie "żywych" przedstawień. Stąd też cykl jego świetnych felietonów nosi ogólny tytuł "Teatr zamknięty". Niedawno jednak - z okazji telewizyjnego przedstawienia "Dziadów", które oglądaliśmy z początkiem miesiąca - Greń postanowił - jak pisze - "na krótko bodaj otworzyć swój teatr zamknięty". I w felietonie pt. "Horror?" omówił owe telewizyjne "Dziady", nie zostawiając na nich tzw. suchej nitki. Ponieważ w tym wypadku z moim serdecznym przyjacielem Zygmuntem Greniem zupełnie, ale to zupełnie się nie zgadzam, pozwolę sobie z kolei nie zostawić suchej nitki na jego felietonie. Felietonie - moim zdaniem, wyrażającym bardzo subiektywny punkt widzenia, i to w dodatku wyrażającym go w sposób niejasny i pełen sprzeczności. "Arcydzieło poezji narodowej pozostało arcydziełem, ale na
Tytuł oryginalny
Greń zażenowany
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski Nr 243