W TEJ komedii bardzo dziwnej i szokującej dla tych, którzy znają twórczość pisarską lub dramaturgiczną Grahama Greene'a, jest morał, choć nie ma moralizowania. Zdawałoby się, że trójkąt małżeński - ulubiony temat komedii bulwarowych i powieścideł romansowych - wyczerpał wszelkie swoje warianty i w literaturze już miejsca nań nie ma. Tymczasem nowa, bo wystawiona w 1959 roku, komedia Greene'a, opatrzona całym arsenałem łóżkowej farsy, wraca do tego motywu, by być może naprowadzić widza na ślad wniosków poważniejszych i całkiem budujących. Po kpinach z własnej arystokracji, ulubionym tematem pisarzy angielskich jest kompromitowanie moralności i obyczajów swojej middle classe, czego przykładem - stojąca na innym krańcu pod względem formy i gatunku - farsa Simpsona "Jeden ruch wahadła". I na pewno jedną z tendencji - realistycznej, choć wyjątkowe sytuacje przywołującej - komedii Greene'a będzie wyśmianie, jeśli nie k
Tytuł oryginalny
Greene w Ateneum
Źródło:
Materiał nadesłany
Kierunki nr 30