EN

6.09.2018 Wersja do druku

Grażyna Zielińska: Spokój? Umarłabym z nudy

Wielbiciele seriali pokochali ją za mamę Mareczka w "Na dobre i na złe" i babkę zielarkę w "Ranczu". Teatromani za Zosię (gra ją od 12 lat!) w spektaklach: "Klimakterium... I już!" oraz "Klimakterium 2, czyli menopauzy szał". Od zawsze wiedziała, że będzie aktorką. Od 32 lat związana jest z Teatrem Dramatycznym w Płocku.

W wieku 3 lat zagrała swoją pierwszą rolę. - Panie przedszkolanki zrobiły mi suknię z zielonej bibułki. Weszłam na scenę z koszem pełnym owoców i powiedziałam: - Jestem lato, co wy na to? - śmieje się Grażyna Zielińska. Sukces po czterdziestce Była twarda i konsekwentna. Brała udział w konkursach recytatorskich. Uczyła się tańca klasycznego u Stefanii Kołodziejczyk, primabaleriny Opery Wrocławskiej, potem tańca ludowego. W liceum uczęszczała na zajęcia Studenckiego Teatru Pantomimy Gest. Po maturze złożyła papiery do wrocławskiej PWST. Wariantu awaryjnego nie miała. - Myślałam, o Jezu, jaki ten świat jest smutny beze mnie, muszę zostać aktorką - śmieje się. Na egzaminie wyrecytowała humoreskę "O marności" Czechowa i zatańczyła czardasza. - Wiedziałam, że przy moim wzroście (150 cm) muszę pokazać komisji, że naprawdę jestem przygotowana - wyznaje. Ze studiów najlepiej zapamiętała wykłady Jana Peszka. - Baliśmy się go straszn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Spokój? Umarłabym z nudy

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie na Gorąco nr 36

Autor:

Małgorzata Jungst

Data:

06.09.2018