Zdarza się wyjadanie zapasów, przekładanie wizyty u dentysty, brak ubezpieczenia i praca 24 godziny na dobę. Życie z grantu proste nie jest. Ale nie chcą inaczej - pisze Magdalena Kicińska w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.
Danny Ghitis, rocznik '82, fotograf freelancer i dokumentalista raczej nie widział zdjęcia, które krążyło u nas w sieci pod koniec maja. Zbigniew Libera trzyma plakat z hasłem: ''Jestem artystą, ale to nie znaczy, że pracuję za darmo''. Ghitis i bez tego wie, że lekko nie jest. Kilka lat temu zrezygnował z etatu w redakcji i teraz zmaga się: z nieregularnością zarobków, ciągłym oczekiwaniem na zaległe przelewy, pracą dla kilku zleceniodawców naraz, szukaniem sponsorów, pisaniem wniosków o granty. Mówi: - Kiedy zacząłem pracować na własną rękę, okazało się, że im bardziej jestem szczery i w zgodzie ze sobą, tym bardziej klienci chcą ze mną pracować i ufają mi. Wybór się opłacił, choć na pewno nie finansowo. Najmniej problemów ma z brakiem stabilizacji - urodził się w Kolumbii, jako czterolatek wraz z rodzicami przyjechał do Stanów. I od tamtej pory jest w ciągłym ruchu. Nawet w stopce e-maila podpisuje się: ''Ghitis, aktualnie z B