Telewizyjna, 30-sekundowa zapowiedź, pełna przemocy i okraszona metalową muzyką zespołu Hunter, ma przyciągnąć do teatru tych, którzy raczej wolą szukać przygód na ulicy albo oglądać brutalne filmy. - Postaramy się, żeby na nasze spektakle nie przychodzili ludzie zbyt młodzi - mówią twórcy nowego spektaklu Teatru im. Jaracza w Olsztynie.
Scena Margines nie przebiera tym razem w środkach. Ale i tak kilka wątków trzeba było "ułagodzić". W "Czasami śnieg pada w kwietniu" Joao Carlosa dos Santos Lopes aktorzy grają w stalowej klatce. Stawką w tej grze jest życie młodej dziewczyny. Co zrobią z nią agresywni młodzieńcy? - Zgwałcić, a potem złożyć w ofierze - taki plan przestawia Gabriel, prowodyr z kaznodziejskim zacięciem. Czy ktoś zdoła się oprzeć szaleństwu? - Chcę, żeby widz zadał sobie pytanie, w jaki sposób zwykły, często z dobrego domu, człowiek staje się maszyną do zabijania - mówi Maciej Mydlak, reżyser. Chce pokazać mechanizm zbrodni i moment, w którym możemy powiedzieć "nie". - Dajemy widzowi do ręki granat, ale z instrukcją obsługi - twierdzi reżyser. Dlatego teatr współpracuje z olsztyńską policją i kuratorium, które także finansuje spektakle dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Po przedstawieniu Jacek Doliński, policyjny psycholog, ma rozmawiać z wid