EN

4.02.2005 Wersja do druku

Gramy w grę bardziej ponurą

- Polski aktor jest dziś na miejscu, do którego został przyzwyczajony przez poprzednią epokę, dającą mu zupełnie inny poziom porozumiewania, się ze społeczeństwem. Dzisiaj aktor zakopany jest w środowisku, które jako jedno z ostatnich pozostało w minionej epoce - mówi MAREK KONDRAT.

Foyer: Aktorki piją wódkę czy wino? Marek Kondrat: Mam najmniejszą wiedzę na ten temat. Muszę wręcz stwierdzić, że aktorzy nie uczestniczą w żadnym życiu biesiadnym. Kiedy zmienił się nasz kraj, aktorzy nagle zaczęli samotnieć. A jednym z założeń podstawowych miejsca, w którym siedzimy - Prohibicji, było odtworzenie czegoś w rodzaju Spatifu, który został przejęty przez ludzi nie bardzo czujących, o co w takim lokalu chodzi. Jakichś menedżerów, jakichś ajentów "nie z epoki", którzy nie uczestniczyli w tych dawnych rozmowach w tych biesiadach. Kiedyś zobaczyłem w tym "nowym" Spatifie zdjęcia... Nie, nie zdjęcia nawet ale rysunki postaci z "Ognien i mieczem". To był dowód, że doszło tu do jakiegoś kompletnego nieporozumienia... Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się na Prohibicję, by nasze nazwiska dały glejt miejscu, gwarantującemu dobre, bezpieczne i twórcze spotkanie. Ale to się nie sprawdziło kompletnie. I obserwuję, że moi koledzy ni

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Gramy w grę bardziej ponurą

Źródło:

Materiał nadesłany

Foyer nr 7/01.2005

Autor:

Jacek Rakowiecki

Data:

04.02.2005