Będąc przejazdem w Krakowie, zwiedziłem ze swoją klasą secesyjne podwoje teatru J. Słowackiego. A że akurat grano lekturę szkolną w niezłej obsadzie - "Damy i huzary", nie omieszkałem połączyć przyjemnego z pożytecznym i poszliśmy na spektakl. Jeszcze kurtyna nie poszła dobrze w górę, a w iluzorycznej ciszy teatru rozległy się odgłosy rozrywania opakowań ze słonymi paluszkami, cmoktania lizaków "kojak", miażdżenie jabłek "jonatan", siorbanie napojów "go-go" i bardziej wyskokowych. Jakby tego wszystkiego nie było dość, młodzian z pierwszych rzędów upatrzył sobie jedną z aktorek i rozpoczął zaloty, rzucając w nią... kilkucalowymi bretnalami. Ta odpowiedziała spokojnie, że jest wątłej postury, a że już po Dniu Kobiet, nie nastawiała się na takie dowody sympatii czy uznania. Harnasiowy potomek z nieprawego łoża, uczeń jednej z zakopiańskich szkół nie pojął jednak delikatnej riposty. A jego kolega ze szkoły czkał
Tytuł oryginalny
Grabowskiego nauki o grzeczności
Źródło:
Materiał nadesłany
24 Godziny - Gazeta Kielecka nt 88