Po "Uciechach staropolskich" mamy... smutki staropolskie. No niezupełnie. Boć to "Gra o Narodzeniu i Męce". Więc część pierwsza, "Narodziny Dzieciątka" jest rozlewna, ale wszakże bardziej refleksyjna niż pogodna. Pełgają płomyki świec. Skrzydlaci Aniołowie śpiewają Malusieńkiemu. Trzej Królowie pokłon dają. Jak w szopce. Czas płynie wolno. Dzieje się niewiele. Tylko oko syci się zgrzebną urodą stajenki, w której żywe postacie mieszają się z rzeźbionymi. Uniwersalny temat staje się swojski dzięki jędrnej polszczyźnie pasterzy, fałszywych kapłanów, Trzech Króli. Reżyser, Kazimierz {#os#58}Dejmek{/#} nie daje nam jednak długo trwać w atmosferze łagodności, kojącego spokoju przepojonego bardziej powagą niż radością. W części drugiej przedstawienia "Zdrada i pojmanie" rytm przedstawienia się nie zmienia, inscenizator nadal kreśli swoje sceny bez pośpiechu, z dbałością o rysunek postaci i współgranie w kompozycji zespołow
Tytuł oryginalny
Gra w otwarte karty
Źródło:
Materiał nadesłany
Radar nr 2