EN

5.06.2011 Wersja do druku

Gra pozoru i złudzenia

Portret społeczeństwa, które w ślad za autorem maluje reżyser, jest ostry i bezkompromisowy. Nic nie jest w stanie obronić zbiorowości, w której triumfuje głupota. Zsámbéki piętnuje ją z wielką klasą - pisze Marta Byczkowska w Teatrze.

Uwikłanie człowieka w gąszcz drobnych spraw to bodaj największa pułapka codzienności. Dystans służący zachowaniu właściwych proporcji jest przywilejem mądrości. Kiedy nas na niego nie stać, stajemy się coraz mniejsi, karłowaciejemy z dnia na dzień, zredukowani do wąskich poglądów i ciasnych schematów, określających jakość naszej codzienności. Żyjemy według normy, którą staje się to, co powszechne, nieważne, czy rozsądne i dobre. W ten sposób wygodny i bezpieczny pragmatyzm zabija wolność, niepostrzeżenie i nieuchronnie. Stąd już tylko krok do rzucenia się w ramiona ideologii, zawsze wykorzystujących bezmyślność, wydobywających mroczne aspekty ludzkiej natury. Opowiada o tym Gábor Zsámbéki w gorzkim, poruszającym spektaklu Teatru Katony. W umownej scenografii, skonstruowanej z trzech obniżających się ku widowni, niczym wielkie schody, podestów, zaznaczono pojedynczymi rekwizytami kilka miejsc na wiedeńskiej uliczce. Szkielet-mari

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Gra pozoru i złudzenia

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr Nr 5 / 05.2011

Autor:

Marta Byczkowska

Data:

05.06.2011