Tyle się teraz u nas mówi i pisze o kryzysie i komercjalizacji teatru a nadal wszystko to zdaje się raczej pozostawać w sferze złych proroctw niż konkretnej już dziś rzeczywistości. Bo tak naprawdę kryzys ten jeszcze się nie zaczął. Teatry w każdym razie nie poddają się i ani myślą też dostosowywać się do twardych reguł gry rynkowej. Nadal więc królują w nich nie tanie komedie i farsy, lecz pozycje nad wyraz ambitne, przygotowywane dla honoru domu. A jedną z nich jest właśnie najnowsza kaliska "Iwona, księżniczka Burgunda" Witolda Gombrowicza. Na ile przedstawień może liczyć Gombrowicz w Kaliszu ? Optymiści twierdzą, że na kilkanaście, pesymiści podejrzewają, że nie więcej niż dziesięć. A jednak teatr kaliski podjął to ogromne, tak finansowo jak i artystycznie ryzyko. I w sumie od strony teatralnej kaliska "Iwona" broni się. Na premierę do Kalisza jechałem, mając w pamięci niedawny dość koszmarny spektakl Gombrowicza w G
Tytuł oryginalny
Gra niewesoła, lecz pochłaniająca
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 6