Minimalistyczna, ascetyczna scenografia, genialny podkład muzyczny, precyzyjna i wysublimowana gra aktorska złożyły się na wizję absurdalnej rzeczywistości - o spektaklu "Starucha" w reż. Igora Gorzkowskiego z Teatru Ochoty w Warszawie prezentowanym na V Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Demoludy" w Olsztynie pisze Karolina Wycisk z Nowej Siły Krytycznej.
Opowieść o artyście i jego nieproszonym gościu - tytułowej Starusze, rozgrywa się w ograniczonej białymi ścianami i meblami niewielkiej przestrzeni scenicznej. Sprzęty: duża szafa i skrzynia, drzwi pełniące funkcję wejścia do mieszkania, sklepu, przedziału w pociągu, a nawet nieba - pokryte zostały białą farbą, jakby akcja toczyła się w szpitalnym, sterylnym wnętrzu. Czy może w umyśle, w snach bohatera? Pisarz (w tej roli Andrzej Mastalerz) jest główną postacią i narratorem historii. Ta zaś zaczyna się w momencie, kiedy w jego mieszkaniu pojawia się Starucha (Anna Sroka), która od tej pory będzie zakłócać normalny porządek dnia. Jej obecność napawa niepokojem, jest sygnałem tego, co niepoznane, obce, inne, zwiastuje niezwykłe zdarzenia. Ubrana w czarną sukienkę, z pomalowaną na biało twarzą przypomina mima. Starucha wypowiada tajemnicze słowa: "To jest Tym, Tamto jest Tamtym" i umiera, pozostawiając bohatera sam na sam z dość niety