"U Czechowa straszne jest to, że powierzchnia codziennego życia ma sama w sobie coś tragicznego" - pisał przed laty Eric Bentley w znanym szkicu poświęconym "Wujaszkowi Wani". Zmieniają się teatralne i filozoficzne mody, wraz z nimi sposoby czytania Czechowowskich arcydzieł, ale przytoczona prosta uwaga - a raczej wyrażona w niej intuicja - wydaje się ciągle trafna. Czechow to nade wszystko tragiczność wynikająca z banału codzienności. Tragiczność kiełkująca na powierzchni życia, wyzwalająca pewien rodzaj ponadosobowego, nie w pełni określonego smutku - Max Scheler pisał o "smutności" tragicznej - smutku albo tonu nazywanego casem Czechowowską nutą elegijną. Czystość brzmienia owego tonu na scenie zależy zawsze od umiejętności zrekonstruowania - lub skomponowania na nowo - przez twórców przedstawienia tego wszystkiego, co u Czechowa powierzchnię życia kształtuje. Pajęczyny słów, zachowań, gestów, dźwięków, nastrojów, rzeczy. Sieci niezw
Tytuł oryginalny
Gorzowski "Wujaszek Wania"
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 7