Przed nami już tylko jeden weekend ze Sceną Letnią Teatru Osterwy. Tutaj luźny strój nie przeszkadza - jak to mówią - obcować ze sztuką.
Te niezobowiązujące stroje, parasole upchnięte w torebkach, kocyki i nawet poduchy taskane przez najbardziej zapobiegliwych widzów to już prawie symbole Sceny Letniej. Tak jak Letnia, zdaniem wielu, jest już symbolem Gorzowa. - Bo co tu wcześniej było latem?! - mówi dobitnie pani Elżbieta z Zacisza. Gorzowianka ze Sceną Letnią jest od początku. Pamięta i Piotra Cyrwusa w spektaklu "Emigranci" (Scena Letnia 2004), i Magdę Umer z Andrzejem Poniedzielskim (Letnia 2008) i wielu, wielu innych artystów. Trudno ich już zliczyć, w końcu Gorzowski Festiwal Teatrów Ogródkowych (to oficjalna nazwa) odbywa się po raz dziesiąty! I trudno w to uwierzyć, ale tu gdzie dziś stoi zgrabny budynek, te dziesięć lat wstecz były po prostu ruiny. Dyrektor Osterwy Jan Tomaszewicz już nieraz mówił, jak w historycznych materiałach wyczytał o Scenie Letniej i postanowił ją wskrzesić, choć wielu (w tym pisząca te słowa), szczerze wątpiło, czy to w ogóle możliwe. Kto