W Filharmonii Gorzowskiej odbył się niecodzienny koncert poświęcony pamięci ks. Witolda Andrzejewskiego, zmarłego przed rokiem legendarnego duszpasterza "Solidarności", aktora i wielbiciela teatru.
- To był spontaniczny pomysł. Mieliśmy właśnie koncert z okazji Dnia Pamięci i Pojednania z orkiestrą z Herfordu, kiedy zmarł ksiądz Andrzejewski. Pomyślałam, że ta uwielbiana w Gorzowie i tak barwna postać zasługuje na takie wspomnienie - mówi Monika Wolińska, dyrygent Orkiestry Filharmonii Gorzowskiej. Wielu gorzowian mówiło na niego "Szef". Był wielkim moralnym autorytetem, wychowawcą, duchowym przewodnikiem, zwłaszcza dla całego środowiska gorzowskiej opozycji antykomunistycznej. Urodził się 5 kwietnia 1940 roku w Kownie. Prawdopodobnie w tym samym roku jego ojca - rotmistrza ułanów i więźnia Starobielska - Rosjanie rozstrzelali w lesie pod Charkowem. Pod koniec wojny wraz z matką przenosi się do Wrocławia, a potem do Łodzi. Tam przyszły ksiądz prałat skończył szkołę podstawową, Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika i rozpocznie studia w Wyższej Szkole Teatralnej, które zakończył już w Warszawie. Potem przez sześć lat