EN

23.05.2013 Wersja do druku

Gorzko, ale z nadzieją

- Sztuka jest czymś w rodzaju "scenariusza ratunkowego". Pozwala zobaczyć, pośrednio doświadczyć - dzięki teatrowi - że nie ma sytuacji bez wyjścia - JAROSŁAW TUMIDAJSKI o premierze "Zabójcy" Aleksandra Mołczanowa w Teatrze Ludowym w Krakowie.

Jolanta Ciosek: Jesteśmy przed premierą "Zabójcy" Aleksandra Mołczanowa, tekstu, który z pozoru mówi o sprawach kryminalnych. No właśnie, z pozoru? Jarosław Tumidajski: Nie jest łatwo mówić o tym tekście, by nie zdradzić intrygi oraz tego, dlaczego tytuł nic jest jednoznaczny, ale ironiczny. Tak, to pozornie opowieść kryminalna, która jednak w pewnym momencie się wykoleja i staje się opowieścią o czymś zupełnie innym. Co było impulsem, który skłonił Pana do realizacji tego dramatu? - Tym najbardziej pierwotnym powodem była chęć odpoczynku od rzeczywistości politycznej, społecznej, ekonomicznej. Możliwość zanurzenia się w prostą, wdzięczną, lecz także pojemną historię międzyludzką, która mówi o życiu wcale nie tak mało. Czy mówi także o tym, jak można ratować własną duszę? Mołczanow przede wszystkim pyta, czy coś takiego jak dusza, sumienie w ogóle istnieje. I czy istnieje Bóg. Odpowiedź będzie oczywiście uzależniona o

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jarosław Tumidajski o premierze "Zabójcy" Aleksandra Mołczanowa

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski dodatek - magnes nr 119

Autor:

Jolanta Ciosek

Data:

23.05.2013

Realizacje repertuarowe