"Na końcu tęczy" w reż. Dariusza Miłkowskiego w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Pisze Regina Gowarzewska-Griessgraber w Polsce Dzienniku Zachodnim.
Jest takie pojęcie w pantomimie - "tok". To ten moment, impuls, kiedy mim otwiera się na świat i rozpoczyna swój spektakl. Ciało zyskuje życie. Coś podobnego dzieje się za kulisami każdego teatru, w ułamek sekundy przed wejściem aktora na scenę. W garderobie zostają codzienne problemy, a na scenę czy estradę wchodzi postać stworzona ku uciesze i rozrywce publiczności. Widowni nie interesuje ból głowy aktora czy nadmiar smutków zafundowanych przez życie. Potrzebuje lśniącej gwiazdy. Cena tej metamorfozy jest nieważna. O tym właśnie jest najnowszy spektakl chorzowskiego Teatru Rozrywki "Na końcu tęczy", w reżyserii Dariusza Miłkowskiego. Pretekstem jest historia wielkiej aktorki Judy Garland, mistrzyni hollywoodzkiego filmu muzycznego i scenicznego wodewilu. Od najmłodszych lat ciężko pracowała przed kamerami, a najbliżsi jej ludzie szpikowali ją prochami, by była w stanie unieść trudy pracy ponad siły. Zaczęła też pić. Szybko nadszedł mom