Dramaturgia Wyspiańskiego jest dla współczesnego teatru prawdziwym K2. Łatwo się w tej wspinaczce zsunąć ze stoku i skręcić kark. W zasadzie samo podjęcie wyzwania powinno zasługiwać na szacunek. O ile rzeczywiście się je podejmie, a nie drepcze wokół szczytu, pozorując wielką wyprawę. Premiera "Akropolis", która niedawno miała miejsce w Teatrze Narodowym, stanowi rodzaj takich ruchów pozorowanych. Lekcja literatury "Akropolis" to tekst szalenie gorzki. Ożywiając postaci z Katedry Wawelskiej Wyspiański stawiał rodzaj społecznej diagnozy: tracimy swoją tożsamość. Chcemy żyć, nie chcemy już walczyć - codzienność zwycięża idealizm. Czy te treści, przekazane poprzez coraz trudniejsze do odczytania symbole, mogą zabrzmieć aktualnie? "Akropolis" musi boleć. Inaczej stanie się nudnawą lekcją literackiej klasyki. Tymczasem w przypadku inscenizacji {#os#4240}Peryta{/#} odnosi się wrażenie, że jedyne na co zdobył się re�
Tytuł oryginalny
Gorzki smak na scenie narodowej
Źródło:
Materiał nadesłany
Dzień Dobry nr 21