"Kupiec wenecki" w reż. Keitha Warnera w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej. Pisze Dorota Kozińska w Tygodniku Powszechnym.
Partie solowe tej opery odbijają wszystkie twarze jej kompozytora: Żyda, geja, łajdaka, egoisty i zawiedzionego kochanka. WIEDZA SIĘ NIE SUMUJE. PRZYJĘTY W DAnej epoce obraz rzeczywistości, przedmiot "wiary badawczej", ustępuje miejsca kolejnym, które obowiązują dopóty, dopóki się nie wyczerpią. Kiedy jednak przychodzi do interpretacji światowych arcydzieł, zaczynam odnosić wrażenie, że wiedza historycznoliteracka nie tylko się nie sumuje, ale wręcz kurczy. Interpretowanie Szekspirowskiej "Burzy" przez pryzmat teorii postkolonialnej wydaje się równie absurdalne, jak próby wmawiania czytelnikowi, że "Król Edyp" Sofoklesa jest tragedią o kompleksie Edypa. Na światowych scenach panoszą się jednak feministyczne inscenizacje "Poskromienia złośnicy", antyrasistowskie ujęcia "Otella" i przedstawienia "Kupca weneckiego" przeniesione w realia obozów zagłady. Żyd czy Anglik? Z "Kupcem weneckim", rzekomo antysemicką sztuką Szekspira, kłopot jest chyba naj