Pokazując, jak gospodarz dba o miasto, należy wszystko... rozkopać. Tę prawdę odkrył w swojej sztuce Mikołaj Gogol. Zmieniły się ustroje, a ludzie nie zmienili się nic. Dlatego też wystawiony w sosnowieckim Teatrze Zagłębia "Rewizor", mimo epokowej maski, jest wciąż aktualny.
To komedia w najlepszym, choć z gorzkim wydźwiękiem, stylu. Reżyserowi Jackowi Bunschowi udało się jeszcze "podkręcić" tempo Gogolowskiego tekstu. Na scenie cały czas coś się dzieje, a nawet zmiany dekoracji (znakomity pomysł z czymś na kształt obrotowej szafy, która z każdej strony jest innym pokojem) służą pokazywaniu zachowań mieszkańców prowincjonalnego miasteczka. To też z pewnością zasługa dobrze ułożonego ruchu scenicznego, który opracował Henryk Konwiński. Nie ma w tym przedstawieniu słabej roli. Wyraźnie zarysowana jest cała małomiasteczkowa societa. Z przerażeniem jedynie zauważam, że takich tchórzliwych Łuka Łukiczów (Andrzej Śleziak) czy nadętych Lapkinów-Tiapkinów (Zbigniew Leraczyk) jest wokół nas pełno. Także dwie panie - Ryszarda Celińska i Joanna Litwin, jako prowincjonalne gąski z aspiracjami, znakomicie dopełniają obrazu plotkarstwa, kumoterstwa i korupcji. Rola Iwana Aleksandrowicza Chlestakowa to kolejna wielka