Opowieść Alojzego Lyski przeniesiona na deski Teatru Korez w Katowicach. To sztuka po śląsku i o Śląsku, ale na pewno nie tylko dla Ślązaków. - My mamy język, wbrew temu, co mówią uznane autorytety! - powiedział autor na prapremierze sztuki, która odbyła się w piątek 21 października - pisze Tomasz Borówka w Polsce Dzienniku Zachodnim.
"Kiedy doszła mnie wieść, że projekt stałej ekspozycji dla nowego Muzeum Śląskiego z "machiną parową" w tle stał się przedmiotem rozgrywek politycznych, a w końcu i personalnych - poirytowałem się. Kiedy zaś z różnych źródeł zaczęły wyciekać informacje, że w nowym projekcie pierwszym eksponatem witającym zwiedzających ma być osławiona gilotyna katowicka - wzburzyłem się do żywego. Wtenczas narodził się pomysł napisania własnego scenariusza do tej ważnej dla Górnoślązaków wystawy" - pisał Alojzy Lysko w maju 2015. Kilka tygodni później "Dziennik Zachodni" wydrukował obszerne fragmenty jego historycznej opowieści, następnie trafiła ona na łamy miesięcznika "Śląsk". Jej narratorką była Ślązaczka, "prawdziwa Mater Dolorosa Silesiensis, albo, jak w tytule, śląska Niobe jako uosobienie losów tej ziemi" - charakteryzuje ją autor. Zaklęty w tekście Lyski ładunek emocjonalny miał potężną moc oddziaływania. W kwietniu 2016 auto