Przy końcu sezonu w naszych teatrach mieliśmy niemal festiwal sztuk rosyjskich i radzieckich. W Warszawie po "Słoniu" Kopkowa, "Wiśniowym sadzie" Czechowa i "Rozstaniu w czerwcu" Wampiłowa kolejną premierą byli "Barbarzyńcy" Gorkiego. Dla porządku odnotujmy "Annę Kareninę" na scenie w Katowicach, kolejne przedstawienie bestsellera ostatniego sezonu - sztuki Gorina "Zapomnieć o Herostratesie", którą tym razem wystawił łódzki Teatr Powszechny. Jest jeszcze "Człowiek znikąd" Dworieckiego w Krakowie i "Rozstanie w czerwcu" Wampiłowa w Gorzowie, a było także znakomite przedstawienie telewizyjne "Mieszczan" Gorkiego ze świetną rolą Mariusza Dmochowskiego - Biezsiemionowa. Dziś parę słów o jednej z ostatnich premier warszawskiego sezonu, czyli o "Barbarzyńcach" Gorkiego w Teatrze Powszechnym, sztuce wyreżyserowanej przez Aleksandra Bardiniego. Od czasu "Sprawy Dantona" Przybyszewskiej, inaugurującej po remoncie działalność sceny na Pradze, nie mieliśmy w
Źródło:
Materiał nadesłany
"Przyjaźń" nr 25