Warszawskie premiery przeważnie układają się - oczywiście zupełnie przypadkowo - zgodnie z kryteriami felietonowej kompozycji, omawiane przedstawienia można podciągać pod jakiś wspólny mianownik. Tym razem jest inaczej: "Barbarzyńcy" Gorkiego, "Karykatury" J.A. Kisielewskiego i "Ewa, Judyta i Kurtyzana" Sztaudyngera. Wprawdzie Gorki (1868-1936) i Kisielewski (1876-1918) to niemal ta sama epoka, jednak Gorki jak gdyby zamykał jedną kartę historii literatury - realizm krytyczny, otwierając jej kartę nową - realizm socjalistyczny, to Kisielewski jest całą swą twórczością w naturalizmie (z pewnymi elementami symbolizmu). Dla Gorkiego czas jest ciągle sprzymierzeńcem, dla Kisielewskiego korozją a w najlepszym razie patyną. A Sztaudynger, znany przede wszystkim jako twórca frywolnych i znakomitych w swej lapidarności, ciętości i celności fraszek obyczajowych, to gatunek twórczości zupełnie nieporównywalny z twórczością Gorkiego i Kisielewskiego; w n
Źródło:
Materiał nadesłany
"Słowo Powszechne" nr 143