Czy to możliwe, że od premiery "Bzika Tropikalnego" Jarzyny minęło dwadzieścia lat? Świetny film Joanny Makowskiej przypomina nie tylko jeden z najważniejszych przedstawień ostatnich dekad w Polsce, ale i emocje, świeżość myśli, którą wnieśli wówczas do rodzimego teatru najzdolniejsi uczniowie guru, Krystiana Lupy - Grzegorz Jarzyna i Krzysztof Warlikowski, a jakiś czas po nich Maja Kleczewska czy Jan Klata - pisze Łukasz Maciejewski na stronie AICT.
Przewodniczką "Początku" jest Maja Ostaszewska, genialna odtwórczyni roli Ellinor Fierce Golders w tamtym przedstawieniu. W pierwszej scenie "Początku" pyta samą siebie: "To jest niesamowite doświadczenie, wrócić do tego, co było dwadzieścia lat temu, co mnie i nas ukształtowało". To prawda, "Bzik tropikalny" według Witkacego stał się początkiem wielu świetnych karier. Nie tylko Jarzyny i Ostaszewskiej, ale także Cezarego Kosińskiego, Adama Nawojczyka czy Mirosława Zbrojewicza, a przełomowe dla siebie role w tym legendarnym przedstawieniu stworzyli także Magdalena Kuta (Berta Brzechajło), Lech Łotocki (Wojciech Brzechajło) czy Maria Maj (Tatiana). To byli już doświadczeni aktorzy, którzy za chwilę - pod dyrekcją Jarzyny - staną się symbolami odrodzonego Teatru Rozmaitości. Oglądając dokument Makowskiej, starałem przypomnieć sobie tamten czas. I są to wspomnienia uskrzydlające. Jestem szczęśliwy, że moje lata studenckie to były właśnie nar