"Trans-Atlantico" według "Trans-Atlantyku" Witolda Gombrowicza w reż. Tomasza Gawrona z Teatru im. Ludwika Solskiego w Tarnowie na 45. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych „Klasyka Żywa”. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.
O drugim konkursowym spektaklu 45. Opolskich Konfrontacji Teatralnych można powiedzieć, że w magiczny sposób przenosi nas do Argentyny pierwszej połowy XX wieku. Oglądając „Trans-Atlantico” w reżyserii Tomasza Gawrona z Teatru im. Ludwika Solskiego w Tarnowie doskwiera nam tropikalny ukrop, brak tlenu, czuć nieznane zapachy i duszną atmosferę ulic Buenos Aires. I to wszystko mimo dosyć oszczędnych zabiegów scenograficznych Mirka Kaczmarka – widać tylko pokrytą mdłymi kaflami podłogę i kilka zdezelowanych krzeseł.
Adaptacja „Trans-Atlantyku” Witolda Gombrowicza, uzupełniona o fragmenty z dzienników, stanowi intymną relację pisarza z emigracji do Argenty. Pokazuje nie tylko niełatwy los literata, który z dnia na dzień musiał przywyknąć do życia w zupełnie obcym środowisku, ale i skupia się na rodakach, wciąż pielęgnujących narodowe zwyczaje, pozostających mentalnie na ojczyźnianej ziemi. Polscy emigranci chcą za wszelką cenę pokazać wyższość swojego pochodzenia nad lokalną społecznością. Mimo odmiennych okoliczności przyrody organizują polowanie na szaraki czy kulig. Te wszystkie kalki swojskich zwyczajów przybierają formę odgrywania szopek. Duch narodu wciąż płonie w ich wnętrzach, ale za sprawą oddalenia od domu skarlał, stał się pokracznym cieniem przeszłości. Czyż to nie przypomina rodaków w nie aż tak odległej Wielkiej Brytanii, którzy przed Bożym Narodzeniem niedawno odławiali nielegalnie karpie?
Kolejną cechą trwale zakorzenioną w duszy konserwatywnego Polaka, a którą doskonale widać w spektaklu Gawrona, jest ksenofobia. Minister Feliks Kosiubidzki (Tomasz Wiśniewski) nie chce wziąć pod opiekę literata – Witolda Gombrowicza (Aleksander Fiałek) – a jeśli się już do niego przekonuje, to tylko pod warunkiem, że ten z przesadnym pietyzmem będzie wychwalał znanych rodaków. Major Tomasz Kobrzycki (Ireneusz Pastuszak) reprezentuje zgorzkniałą część społeczeństwa. Woli śmierć dziecka (Ignasia) niż akceptację jego homoseksualnej orientacji. Czyż to nie przypomina współczesnych przypadków, kiedy rodzice pozbywają się nieheteronormatywnego dziecka z domu, życia i pamięci?
Gombrowicz w tarnowskim spektaklu jest obecny w kilku postaciach. Należy pamiętać, że umieszczony w „Trans-Atlantyku” pisarz czerpie z autora miano, lecz nie w pełni jest jego biograficzną odbitką. Widzimy klisze z emigracji i trudy adaptacji do nowej rzeczywistości. Poznajemy jego rozważania nad przemijaniem, próbę znalezienia odpowiedzi na pytanie o granicę dzielącą młodość od starości, piękno ciała od brzydoty. Gombrowicz zaczyna wyraźnie dostrzegać, że ciało nie jest wieczne. Stawia się w kontrze do młodych chłopców, ciał pełnych świeżej energii, już epatujących seksualnością, choć jeszcze niewinnych (w tych rolach oglądamy tancerzy).
Wątek homoseksualny jest potraktowany przede wszystkich z punktu widzenia Gonzala (Tomasz Schimscheiner), który jako lokalny pisarz i bogacz w jednej osobie jest znany z gustowania w mężczyznach. To jego zainteresowanie Ignacym sprawia, że Major Kobrzycki wyzywa go na pojedynek. Gonzalo epatuje seksualnością, jego dom wypełniają młodzi posługiwacze, których traktuje przedmiotowo, liczą się ich ciała Tak też traktuje Ignasia (Stefan Krzysztofiak), dopóki nie zobaczy go w tanecznym ferworze z Horacjem (Maciej Babicz), przypominającym niewinną zabawę. Dostrzegamy w nim wtedy żal za przemijającym życiem, młodością.
Niemal cała obsada to mężczyźni. Kobiety rozpoczynają przedstawienie, na wideo oglądamy kondukt pogrzebowy, który w przewadze składa się ze starszych kobiet. Można to uznać za preludium wydarzeń wojennych, które toczyły się na ziemiach polskich, kiedy Gombrowicz wyruszał w transatlantyczny rejs. Pożegnanie ojczyzny, która będzie żyła w jego pamięci, zmieniając z biegiem lat wspomnienia. Pisarzowi od pierwszych chwil na obczyźnie towarzyszy tajemnicza Señora (Ewa Sąsiadek). Nie mówi wiele, epatuje matczynym ciepłem, niewątpliwie Gombrowicz ją fascynuje, być może chciałby stać się jego kochanką. Wokaliza w jej wykonaniu kończy ten przesycony męskością, sensualny spektakl, formalnie domyka klamrę zbudowaną w prologu nagraniem kobiecego konduktu. Odległa ojczyzna wydaje się wciąż bliska, nie opuszcza pisarza na krok.
***
Witold Gombrowicz
„Trans-Atlantico”
na podstawie „Trans-Atlantyku” i „Dziennika 1953-1969”
Teatr im. Ludwika Solskiego w Tarnowie, premiera 27 stycznia 2019, pokaz na 45. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych „Klasyka Żywa”, 10 września 2021
adaptacja i reżyseria: Tomasz Gawron
***
Paweł Kluszczyński – rzemieślnik kultury, z wykształcenia technolog chemik, z pasji autor recenzji, felietonów, dramatów, poezji, bajek, bloga ijestemspelniony.pl; zawodowo od zawsze związany z teatrem, finalista VII Edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych.