- To spektakl o naszym lęku, który związany jest z sytuacją na świecie, konfliktami, różnymi zjawiskami atmosferycznymi. To wszystko znalazłem w tym tekście. Postanowiliśmy zrobić "Balladynę" współczesną, która dzieje się tu i teraz - mówi reżyser Jacek Bała, przed premierą "Balladyny" Juliusza Słowackiego w Teatrze Miejskim w Gdyni.
O czym będzie gdyńska "Balladyna"? - Pokazujemy świat, którym zło nie musi się już ukrywać i robi z człowiekiem co chce. Bawi się nim, nasyłając na niego niespełnione pragnienia, ale jest to też spektakl o wewnętrznym niepokoju, rozdarciu współczesnego człowieka. Przebywamy w jakichś czarnych filmach, które sobie sami kręcimy. To spektakl o naszym lęku, który związany jest z sytuacją na świecie, konfliktami, różnymi zjawiskami atmosferycznymi. To wszystko znalazłem w tym tekście. Postanowiliśmy zrobić "Balladynę" współczesną, która dzieje się tu i teraz. Punkt startowy stanowi apokaliptyczna wizja; Gopło jest trochę takim "miasteczkiem Twin Peaks", w którym wszystko jest możliwe i gdzie zaczyna się koniec świata. Nie wiadomo, czy jest to żart, zakłamana przepowiednia, czy tym razem będzie to prawdziwy koniec... Jaka jest matka Balladyny i Aliny? Czy to kobieta, która kupczy swoimi córkami, czy raczej dobrotliwa staruszka? - Mat