Aurea prima aetas... Mitologiczny spektakl przybysza zza oceanu autentycznie odświeża i odmładza. Grany żarliwie, środkami tak prostymi, że w szlachetnym znaczeniu naiwnymi, sytuuje się gdzieś pomiędzy rytuałem a zabawą wysokiego lotu. Zabawą, do której chciałoby się przyłączyć - dawno się tak nie wierciłem na wygodnym przecież siedzisku. Dziewięć opowieści o przemianach skomponował Hackett w zwarty, logiczny scenariusz, różnicując zarazem i kontrastując emocje i konwencje: od tragizmu i tonacji serio po sielankę i elementy groteski. Aktorzy odziani są w szare, neutralne ubiory; wyraziste dodatki (płaszcz, szal, chusta - w barwach podstawowych i znaczących) i ściśle funkcjonalne rekwizyty sygnalizują ich metamorfozy w konkretne postacie. Intensywny rytm akcji wyznacza prowadzona przez reżysera perkusyjna muzyka na wiele instrumentów i "przeszkadzajek". Otaczające widzów dziwne dźwięki współtworzą niepowtarzalną aurę.
Źródło:
Materiał nadesłany
Goniec Teatralny