Są dzieła literackie, które nigdy nie będą jednoznacznie oceniane. Tak jest na pewno z Witoldem Gombrowiczem. Gdyby się zastanowić dlaczego nas ciągle irytuje i drażni, odpowiedź byłaby prawdopodobnie jedna: ponieważ mówi prawdę. A tych, którzy mówią nam prawdę z reguły nie lubimy. Kim jest autor "Ferdydurke" w świetle swej twórczości? Po raz kolejny próbuje na to pytanie odpowiedzieć Mikołaj Grabowski w wystawionym na deskach Starego Teatru spektaklu "Tango Gombrowicz", opartym na "Trans-Atlantyku" i "Dziennikach". I już na początku odpowiada: Gombrowicz to niejednoznaczny twór; to "wielogłowy potwór". Stąd na scenie pojawia się czterech Gombrowiczów, każdy autonomiczny. Grają go Jan Frycz, Krzysztof Globisz, Jan Peszek i Jerzy Trela. Dzięki temu pomysłowi Grabowski "rozkłada" Gombrowicza na różne partytury. Autor "Pornografii" kreśli polski los w latach dziejowych zawirowań. Jest to z reguły pieśń prześliczna
Tytuł oryginalny
Gombrowicz w sosie własnym
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 56