(...) Z lektury "Iwony, księżniczki Burgunda" wyniosłem, na dobrą sprawę, jedno: kłopoty i żal młodego, częściowo już doświadczonego chłopaka-mężczyzny, któremu na pewnym etapie żywota zaimponowała brzydota i potencjonalne bogactwo, związane z jej syndromem, co musiało się skończyć jak musiało, czyli tragicznie ... na szczęście! Wszelkie próby krytyków doszukujących się w tym dramacie rozmaitych uogólnień, bogatszej interpretacji i podtekstów włączając w to najprostszą sugestię samego Autora: refleksje bohaterów - dzięki Iwonie - nad własnymi wadami, są już mocno naciągane. Nie wątpię, że sam Gombrowicz przewraca się ze śmiechu w grobie, kiedy duża część krytyków interpretując "Iwonę" rozprawia o ładzie, formie, bezformiu, Absolucie, gębach itp. Starał się Pan Witold być apolitycznym, szydził z krytyków i krytyki komunizmu: "budujecie zjawisko tak potężne i tak wyjątkowe, iż niewiele brakuje, aby
Tytuł oryginalny
Gombrowicz w Kaliszu
Źródło:
Materiał nadesłany
Ziemia Kaliska nr 13