"Ślub" Witolda Gombrowicza w reż. Anny Augustynowicz, koprodukcja Teatru im. Kochanowskiego w Opolu i Teatru Współczesnego w Szczecinie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.
Kiedyś "Ślub" interpretowano jako sztukę polityczną. Anna Augustynowicz - w udanej koprodukcji Teatru Kochanowskiego w Opolu i Teatru Współczesnego w Szczecinie - robi z dramatu Witolda Gombrowicza spektakl o sile języka. "Ślub" otwiera scena dziwnego powrotu żołnierza z frontu. Henryk wraca, ale nie wiadomo do kogo i dokąd. Niby ojciec i matka, a jednak nie wiadomo, czy to na pewno rodzice. Niby dom - a jakaś szemrana karczma. W onirycznej, abstrakcyjnej przestrzeni starszy mężczyzna może być równie dobrze utraconym ojcem, co podejrzanym karczmarzem - albo i władcą na dworze. I właśnie po władzę sięgnie Henryk, by sam udzielić sobie tytułowych zaślubin z (być może) dawną narzeczoną - bez autorytetu Boga czy monarchy, własną sprawczość czerpiąc tylko z siły gestu, z tego, że inni go uznają. Rozegra się tu walka na słowa i pozy między Henrykiem, Ojcem-Królem a obscenicznym Pijakiem. Już po prapremierze Jerzego Jarockiego w warszawskim D