"Trans-Atlantyk" Witolda Gombrowicza w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Piotr Zaremba w tygodniku wSieci.
Dobry reżyser na dobrej scenie wystawia "Trans-Atlantyk" Gombrowicza jako sztukę o rodzącym się dziś polskim faszyzmie. Coś złego się dzieje z polskim teatrem. Wielki dekonstruktor Witold Gombrowicz dla jednych jest diabłem, dla innych wieszczem. Teoretycznie sam powinien się śmiać z roli nieomylnego, w jakiej obsadziła go w Polsce intelektualna i artystyczna lewica. A co, jeśli ja uważam, że obok celnych uwag na temat ludzkiej natury narzucał się z wątpliwymi teoryjkami dotyczącymi takich pojęć jak naród, tradycja czy kultura. Na dokładkę w autobiograficznym "Trans-Atlantyku" robił to także po to, by uzasadnić swoją postawę: we wrześniu 1939 r. zdecydował się byczyć w Argentynie, zamiast bronić czegokolwiek. Ale sceptyczny stosunek do dawno nieczytanego "Trans-Atlantyku" był niczym wobec niepokoju, który wywołał we mnie dyrektor Teatru Ateneum Paweł Dangel, obwieszczając, że aktualności powieści dowodzi współczesna Polska. Gombrowicz mo