Witold Gombrowicz - jeden z czołowych pisarzy naszego XX-lecia, to w odczuciu przeciętnego odbiorcy sztuki postać nieco mityczna. Nie dlatego, że znalazłszy się z chwilą wybuchu wojny za Oceanem, Gombrowicz do kraju już nigdy nie powrócił. Dlatego, że twórczość jego docierała do nas w okresie powojennym nie w pełni - poprzez dwie wydane przed blisko dwudziestu laty książki ("Ferdydurke", i druga, zawierająca "Trans-Atlantyk" i "Ślub"), kilka drukowanych po czasopismach fragmentów "Dziennika" oraz poprzez sporadyczne inscenizacje teatralne ("Iwony, księżniczki Burgunda" i dopiero w ostatnim roku - "Operetki" i "Ślubu"). Szczególnie ów "Ślub", którym od początku swej reżyserskiej kariery zafascynował się Jerzy Jarocki, realizując sztukę zarówno w teatrze studenckim, jak na Zachodzie, owiany był niemal legendą. Dopiero przed rokiem objawił się on w warszawskim Teatrze Dramatycznym - jako polska prapremiera; słynny spektakl, oczywiście w insceniza
Tytuł oryginalny
Gombrowicz!
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 1