Goldoni z Vivaldim, komedia dell'arte z baletem, karnawał wenecki z zabawą dla mas. Do tego momentu wszystko współgra ze sobą idealnie. Kłopoty zaczynają się dopiero od chwili, gdy tańczyć zamierza "Sługę dwóch panów" z całym gąszczem występujących tam osób, intryg, zdarzeń. Trzeba by może potraktować opowieść Goldoniego jako pretekst tylko, zredukować postaci, skondensować akcję i pójść w czystą zabawę teatralną. Ale nowozelandzki choreograf Gray Veredon postanowił jednak "opowiedzieć" nam tańcem komedię Goldoniego. I to od początku do końca. Jego przedstawienie w wykonaniu artystów Polskiego Teatru Tańca z Poznania jest miłe dla oka, pogodne i nawet momentami zabawne. Głównie zresztą dzięki pomysłowo animowanemu zespołowi, zgrupowanemu w ruchliwą, zamaskowaną, karnawałową jakby gromadkę. Jednak prawdziwą zabawę teatralną oferują nam tu nie tyle choreograf i jego protagoniści, ile raczej scenograf Kristia
Tytuł oryginalny
Goldoni na palcach
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 57