W tym roku Teatr obchodzi jubileusz. Inaczej miały wyglądać obchody, trudno, zorganizujemy je huczniej, kiedy to będzie możliwe - z Gołdą Tencer, dyrektor Teatru Żydowskiego rozmawia Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Mija 70 lat od powstania Państwowego Teatru Żydowskiego w Warszawie. Najprościej podzielić ten okres na 3 etapy: dyrekcję Idy Kamińskiej, dyrekcję Szymona Szurmieja i Pani Dyrekcję od kilku lat. Czym się one różnią? - Mają wspólny mianownik - teatr przez te wszystkie lata gra w jidysz. Poza tym to zawsze byt teatr repertuarowy, starał się docierać do wszystkich. Każdy dyrektor wnosi od siebie to, co ma najlepszego. Ida Kamińska miała bardzo trudne zadanie zbudowania po wojnie teatru praktycznie od zera, szukała aktorów nie tylko w Polsce, próbowała scalać ten rozbity żydowski świat i dać go artystom i widzom. W pewnym sensie każda z dyrekcji wniosła coś do odrodzenia żydowskiego życia w Polsce. Po wyjeździe Kamińskiej dyrekcję objął na rok Juliusz Berger, a po nim Szymon Szurmiej. Zasługą Szymona Szurmieja było stworzenie studium aktorskiego, które skończyło trzynaście roczników. To ogromne osiągnięcie dla żydowskiej sceny. 80 procent