"Dzika kaczka" Henrika Ibsena w reż. Franciszka Szumińskiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Lidia Cichocka w Echu Dnia.
Czy jest coś lepszego od mówienia prawdy? Jaka jest cena ujawniania kłamstw? Wystawiona w teatrze Żeromskiego sztuka Ibsena "Dzika kaczka" kolejny raz każe zastanowić się nad tymi pytaniami. Kolejny, bo przecież te same pytania, niesprowokowane teatralnym dramatem, stawiamy sobie w realnym życiu. Punktem wyjścia snutej na scenie opowieści jest powrót do domu po kilkunastu latach nieobecności syna bogatego kupca, Gregersa Werle. To on owładnięty wręcz maniakalną potrzebą mówienia i czynienia prawdy sieje wokół zamęt i zniszczenie. Wszystko w imię wyzwolenia z kłamstwa, które jest jak trucizna. Radykalna terapia ma pomóc przyjacielowi z młodzieńczych lat zbudować nowy, szczęśliwy, oparty na uczciwych podstawach związek. Motywy postępowania Gregersa nie są tak czyste, jak można by się spodziewać. Kieruje nim poczucie krzywdy i chęć zemsty na ojcu, który wykorzystywał i poniżał nieżyjącą już żonę, opresyjnie traktował syna, który prawdop