EN

21.07.1996 Wersja do druku

Godot, czyli arcydzieło

Dramat powstały z nienawiści do europejskiej kultury jest dziś sztuką zwietrzałą.

To arcydzieło jest zwietrzałe. Genialny Beckett niebosz­czyk napisał je był pół wieku temu, wiedziony nienawiścią, podobnie jak jego ongiś pracodawca wielki Joyce. Nienawiścią do euro­pejskiej klasyki, do tradycyjnego teatru i dramatu. Napisał i dostał Nobla. Nic dziwnego. Był to czas tuż po rzezi drugiej wojny świato­wej, po kataklizmie, który dotknął samych fundamentów europejskiej kultury duchowej. Nędza człowie­czeństwa, bezprzykładna, absur­dalna, godna tyleż gorzkiej zadu­my, co kpiny, była tematem-obsesją tego czasu, jego nastrojem, je­go prześladowczym widmem. Ale dziś? Po upływie pół wieku? Co warta jest dziś kpina polega­jąca na tym, że zamiast klasycznej akcji dramatycznej jest czekanie, zamiast klasycznego głównego bohatera - dwie pary nieudaczni­ków, a zamiast dialogu dramatycz­nego - kalekie rozmowy przygłupów? Jeśli ma to być kpina z tra­dycyjnego teatru, z klasycznego dramatu, to dziś jest już bezprzedmiotowa. Trady

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Wiadomości kulturalne nr 29

Autor:

Jerzy Adamski

Data:

21.07.1996

Realizacje repertuarowe