- Widzę, jak na ten temat reagują moi aktorzy: grają na najpiękniejszych emocjach - opowiada reżyser Łukasz Gajdzis. W Teatrze Fredry w Gnieźnie przygotowuje przedstawienie o miłości.
Na scenie pięćdziesiąt cztery postacie. Kilkanaście jednoaktówek. W jednej z nich - mężatka, która czekała aż dorosną dzieci, żeby wziąć rozwód. Przez długie siedemnaście lat. W jej małżeństwie nie ma miłości. W innej ze scen - kobieta, która ma amnezję, nic nie pamięta. Codziennie przychodzi do niej mąż. Rozmawiają. Ona pyta: "Przepraszam, kim pan jest?". A potem idą ze sobą do łóżka. Dwudziestokilkulatka mówi do chłopaka: "miłość nie wystarcza". Nie układa im się fizycznie, choć poza tym świetnie się dogadują. W spektaklu jest też miłość księdza i prostytutki, sekretarki do szefa, miłość zdradzonych, przyjaźń dwóch mężczyzn, miłość do dziecka. Są zawodowi aktorzy. I jest Pani Henryka - legenda gnieźnieńskiego teatru, która od pięćdziesięciu lat jest tutaj bileterką. - Zaangażowałem ją w scenie ślubu. Gra babcię. Jest wspaniała! - opowiada reżyser. Przygotowując spektakl "Zjednoczenie dwóch Kore