Spektakl teatralny na sylwestra1 był doskonałym pomysłem. Stary rok trzeba było zamknąć i wyzerować, zacząć styczeń z czystą kartą, nawet jeśli później siłą inercji wszystko toczyło się jak zawsze. Skąd ta inercja? Z prostego powodu. Prawdziwych buntowników już nie ma. Zamiast straceńców i rebeliantów mamy maruderów, zgryźliwych malkontentów, obrażonych poprawiaczy świata i rozdrażnionych dorobkiewiczów. Nikt nie chce być prawdziwym buntownikiem. Chcemy protestować, gniewać się i zrzędzić. I o tym była ta sztuka. O pogubionych ludziach, którzy szukają czegoś bez sensu, składają jakieś mętne obietnice, coś bełkoczą, przeklinając swój los, opędzając się od natrętnych myśli i ludzi. Na śniegu leży kobieta przebita widłami. Wstaje i od razu widać, że jest kimś nowym. Może ma dawne nawyki, ale pamięci już nie ma. Nie wiemy, kim była i kim będzie. Stara się wepchnąć jakimś młodym ludziom kredyt na mieszkanie. Nie pyta,
Tytuł oryginalny
GNIEW l ZAZDROŚĆ BUNTOWNIKÓW
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog nr 4