"Maria Stuart" w reż. Moshe Leisera i Patrice'a Cauriera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
"Maria Stuart" to kolejny dowód kontaktów Opery Narodowej ze światową czołówką. Nie zawsze jednak zapewniają one sukces. Ledwie umilkły echa po premierze Mariusza Trelińskiego w Metropolitan w Nowym Jorku, a już mamy kolejny dowód współpracy z teatrami, które przez lata były dla nas niedostępne. "Maria Stuart" Donizettiego to inscenizacja londyńskiej Covent Garden, Teatre Liceu w Barcelonie, Théatre des Champs-Elysées w Paryżu i naszej Opery Narodowej. Bywamy więc w najlepszym towarzystwie, nasi twórcy są zapraszani, my przyjmujemy europejską czołówkę, ale jednocześnie nie jesteśmy na tyle zamożni i zaradni, by spektaklom dać u nas najlepszą oprawę. To jest właśnie przypadek "Marii Stuart". Dzięki tej inscenizacji polska publiczność ma okazję poznać reżyserski tandem flamandzko-francuski, Moshe Leiser-Patrice Caurier. Od ponad trzech dekad pracują razem na najważniejszych scenach Europy, a "Maria Stuart" jest wizytówką ich stylu. Leiser