"Powrót na pustynię" Koltesa w reżyserii Anny Augustynowicz w warszawskim Teatrze Powszechnym ocenia Piotr Gruszczyński.
Czasami ważniejsze jest to, co odbywa się za sceną, od tego, co na niej widać. Nie chodzi nawet o działanie tajemnych sił w makrokosmosie teatru. Ani o wydarzenia, których zabraniało pokazywać decorum. W "Powrocie na pustynię" Koltesa najważniejsze jest to, co dzieje się w dalekiej Algierii, podczas gdy miejscem akcji jest francuska prowincja początku lat 60. Teksty Bemarda-Marie Koltesa nie są dla teatru przygodą łatwą ani bezpieczną. Hybrydyczne dramaty, o swobodnej konstrukcji, pełne poetyckich tropów, stawiają reżysera przed koniecznością odnalezienia właściwej formy, jednocześnie pojemnej i precyzyjnej, pozwalającej utrzymać spektakl w ryzach, ale nie zamykającej wolnego przepływu skojarzeń. Anna Augustynowicz, zaproszona do Warszawy ze Szczecina, posłużyła się własną przestrzenią sceniczną. Już od jakiegoś czasu jej spektakle dzieją się w czarnych, surowych konstrukcjach, których teatralna funkcjonalność została doprowadzona do ma