EN

8.11.1980 Wersja do druku

Głosy listopadowej nocy

Zanim jeszcze rozpocznie się akcja, teatr wypełnia muzyka - niespokojna, o szybkim, nerwowym rytmie, gorączkowa, zdyszana. Jak oddział spiskowców, pędzących przez ciemne, mgliste ulice listopado­wej Warszawy, nawołujących, ku zamkniętym okiennicom - "Do broni, do broni". Zaczyna się sztuka Jerzego Żurka "Sto rąk, sto sztyletów", sztuką Scribe'a ,,Matka chrzestna". Oglądamy na scenie "swojego" teatru drugi teatr, ten sprzed 150 lat, warszawski Teatr Rozmaitości. Z usytuowaną przed na­mi widownią, z "tamtymi" aktorami. Ryszard Major wystawia tę "sztukę w sztuce" ("to sceniczne głupstwo" jak to określił sam autor) "jak na sto­łeczna scenę przystało, starannie...", co przejawia się w umiarkowanym tylko stylizowaniu gry aktorów, odwołuje się - słusznie - w tej stylizacji ra­czej do pantomimy niż nadużywania tzw. środków aktorskich. Płynie z tej sceny, ze zwolnionych, jak w transie, ruchów aktorów, uko­łysanej sennie widowni, jakiś narko­tycz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Głosy listopadowej nocy

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wybrzeża nr 269

Autor:

Tadeusz Rafałowski

Data:

08.11.1980

Realizacje repertuarowe