"Pamiętnik z powstania warszawskiego" w reż. Krystyny Jandy w Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie. Pisze Karol Płatek
w portalu Teatrdla Was.
Zaczyna się wyjątkowo niepozornie. Jak jakiś, powiedzmy, zwykły koncert. Wchodzą muzycy, wchodzi chór, wszyscy zajmują miejsca, rozkładają partytury. I wchodzi Krystyna Janda - poprawia włosy, ustawia mikrofon, odchrząkuje. Zaczyna czytać. "Pamiętnik z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego to - jeśli chodzi o świadectwa tragedii powstania warszawskiego - rzecz oczywista. Ale też - nietypowa. Oczywista, bo wszyscy wiedzą, o co chodzi, wiadomo, że są to wspomnienia wybitnego poety, który po latach postanowił opisać (i, jak to zawsze u Białoszewskiego, podsłuchać, podpatrzeć) tamte zdarzenia. A nietypowa, bo w "Pamiętniku" nie ma powstania powstańców, jest powstanie zwykłych ludzi (w tekście można znaleźć - zresztą w spektaklu Jandy też - tę opozycję: powstańcy, żołnierze - ludzie), mieszkańców Warszawy, którzy próbują znaleźć coś do jedzenia, którzy próbują się gdzieś ukryć, którzy próbują przeżyć. Groza, chaos, st