Często narzekamy na miałkość propozycji naszych teatrów. Na repertuarową huśtawkę, bylejakość reżyserską, nadto wystudzonych aktorów. Okazuje się, że w dobie gwałtownych ruchów społecznych, zmęczeni tempem i trudnościami życia, atakowani zalewem różnego typu informacji, na przykład telewizyjnych, chcemy wieczorem oderwać się od tego wszystkiego, by w teatrze przeżywać sprawy wielkie, choć czasem bardzo intymne. Chcemy wzruszać się, płakać lub śmiać, byleby tylko mieć okazję na chwilę refleksji, na zadumanie się nie tylko nad losem własnym, ale na myśl bardziej ogólną, wybiegającą poza doskwierające troski. A przy tym - mimo dokuczliwego tłoku w naszych sklepach, tramwajach i na ulicach, mimo przeludnienia w domowych pomieszczeniach - czujemy się samotni. Zabiegani za dorabianiem każdego grosza nie mają dla siebie czasu nawet zgodni małżonkowie. Nie mają go również rodzice dla własnych, najbardziej kochanych dzieci. St
Tytuł oryginalny
Głód serca u starożytnych i nam współczesnych
Źródło:
Materiał nadesłany
Argumenty Nr 30