Udar odebrał mu to, co - mogłoby się wydawać - dla aktora najcenniejsze: mowę. Ale teraz z trudem wypowiadanymi na scenie, pojedynczymi słowami - a częściej milczeniem - przekazuje niesłychanie wiele. Wszystko.
Kilka dni temu, Warszawa, nagrania "Pana Jowialskiego" dla Teatru Telewizji. Znów są na scenie razem, jak przez te wszystkie lata, od stanu wojennego i później, przez całe życie: on i Anna Dymna. Siostra i brat, jak lubią się określać. Nie tacy połączeni więzami krwi, ale więzami duszy, to chyba nawet cenniejsze. Dymna gra jedną z głównych ról, pani Jowialskiej. Globisz - epizodyczną rolę lokaja. Powoli, ze skupieniem malującym się na twarzy, z precyzją, wypowiada słowa swojego bohatera. Może właśnie przez ten wysiłek efekt był, jak mówi Dymna, piorunujący. - Zdałam sobie sprawę, jak my lekceważymy słowo. A każde wypowiedziane przez Krzyśka ma nieprawdopodobną wagę i wartość. Żaden zdrowy aktor nie zagrałby tego tak dobrze. Po prostu Krzysztof jest wielkim artystą. Potrzebujemy go, również teraz, kiedy ma problemy z mówieniem. Jego walka o sprawność i stosunek do choroby pozwalają odkrywać, ile siły, cierpliwości i niezłomności w