Poszukujemy nowości nie tylko po to, by urozmaicić repertuar. Chcemy iść z duchem czasu. Mówić ze sceny o współczesnych problemach - twierdzi Paweł Gabara, dyrektor Gliwickiego Teatru Muzycznego. Tu będziemy mieli szansę, pierwsi w Polsce, zobaczyć "Ragtime" Stephena Flaherty'ego.
- Jest to jedno z nielicznych w literaturze musicalowej dzieł o dramatycznej i poważnej zawartości. Porusza najtragiczniejsze problemy ludzkości, takie, które mimo upływu czasu nie zmieniły się, bo ciągle brakuje w świecie tolerancji. Wspaniała historia o życiu, problemach, miłości, codzienności tragicznej i pięknej. Oprócz ludzi jest w tym musicalu jeszcze jeden bohater, muzyka. Myślę, że każdy, kto zasiądzie na widowni, wyjdzie z niej naznaczony rytmem ragtime'u - podkreśla reżyser spektaklu Maria Sartova. Musical opowiada historię trzech rodzin: czarnego pianisty Coalhouse'a, zamożnego przemysłowca Ojca oraz żydowskiego imigranta Tateh. Ich losy łączą się w dramatycznej historii, w której wyniku wrażliwy i pełen optymizmu Coalhouse zamienia się w terrorystę dążącego do podważenia podwalin mitu amerykańskiego snu. Tytułowy ragtime jest gatunkiem muzycznym, prekursorem jazzu, którego rytm wstrząsnął Ameryką i przyspieszył rytm bicia