"Giovanni" w reż. Grzegorza Jarzyny TR Warszawa w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Andrzej Franaszek w Tygodniku Powszechnym.
Wielki mit rozpustnika nieustannie pragnącego nowych podbojów nie tyle nawet po to, by ukoić zmysły, ale by sprzeciwić się ładowi społecznemu świata, ponad rządzące nim prawa wynieść własne pragnienia, a nawet rzucić wyzwanie Bogu - znajduje nowy, paradoksalny kontekst w naszej epoce, gdy coraz łatwiejsze jest zaspokajanie żądz. Do mitu postanowił przymierzyć się Grzegorz Jarzyna, na potrzeby przedstawienia "Giovanni" adaptując "Don Juana" Moliera i Mozartowskiego "Don Giovanniego". Temat, reżyser, znakomita obsada - mogły przynieść świetny rezultat. Ale nie wyszło. Mieszankę fragmentów zaczerpniętych z obu źródeł, okraszoną pewną dawką poczucia humoru, oglądamy z poczuciem obcowania z czymś, niestety, spłyconym. Zadanie przerosło reżysera intelektualnie, a potraktowane powierzchownie, połączone z sobą różne wątki nie tworzą spójnej całości. Giovanni w wykonaniu Andrzeja Chyry jest bezwzględnym i jednocześnie znudzonym