"George & Ira Gershwin" wg scenar. i w reż. Jana Szurmieja w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Zdzisław Haczek w Gazecie Lubuskiej.
Wyrwał się jak Filip z konopi? Wielbiciel kanonicznych wykonań "Błękitnej rapsodii", "Amerykanina w Paryżu" czy "I Got Rhythm" na widok rapującego w zielonogórskim spektaklu Jamesa Malcolma może się zdziwić. A nawet zaprotestować. Bo to już chyba za daleki "odlot" od twórczości braci George'a i Iry Gershwinów, tworzących w latach 20. i 30. XX wieku. Że to zbyt uwspółcześnione? Ależ właśnie taki klucz znalazł do twórczości genialnych Amerykanów Jan Szurmiej. Fakt, jego "George & Ira Gershwin" to nie rozbudowane fabularnie przebojowe spektakle "Piaf", "Siostrunie", "Ach, Odessa - Mama...". Tu górę bierze piosenka, która rzecz zamienia w koncert. Widowiskowy, z kapitalnie nawiązującą do Broadwayowskich teatrów czy klubów sprzed prawie stu lat scenografią, autorstwa Wojciecha Jankowiaka. Z oryginalnie i z fantazją nawiązującymi do epoki kostiumami Marty Hubki. I nie pytajcie, co się dzieje za kulisami, kiedy podczas spektaklu aktorki i aktorzy w s