"Rumi" w reż. Roberta Wilsona w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Prapremiera Roberta Wilsona. Amerykański twórca przedstawił nowe widowisko w Warszawie. Jak zawsze bardzo piękne, ale tym razem puste w treści. To była premiera zastępcza, mimo to zapowiadała się atrakcyjnie. Robert Wilson nie zdążył przygotować "Fausta" w Operze Narodowej, więc w zamian postanowił dać w Warszawie światową prapremierę spektaklu "Rumi w mgnieniu oka", którego fragmenty pokazał rok temu w Atenach. 67-letni twórca, który z awangardzisty staje się nobliwym klasykiem współczesnego teatru, wciąż ma fanów w świecie, stąd na te przedstawienia ściągnęło dużo zagranicznych widzów. Jak zwykle, było co podziwiać. Wilson umie tworzyć urzekające obrazy sceniczne. To nic, że od czasu pierwszej grupy Byrd Hoffman School of Byrds, założonej z przyjaciółmi 40 lat temu, ten styl uległ niewielkim modyfikacjom. Pod względem wizualnym teatr Wilsona się nie starzeje, czego dowody przyniósł i ten spektakl. Artysta traktuje aktora j