"Samuel Zborowski" w reż. Szymona Kaczmarka w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Łukasz Kaczyński w Polsce Dzienniku Łódzkim.
Pomysłowi wystawienia "Samuela Zborowskiego" można tylko przyklasnąć. W czasie, gdy na równych prawach wchodzą na scenę teksty budowane z wyłowionych w internecie ścinków i wielka literatura, obecność w repertuarze ważnego miejskiego teatru dramatu Juliusza Słowackiego, choćby i był on "najdziwniejszym poematem literatury polskiej", cieszy. Sposób, w jaki została podana, niestety, nie satysfakcjonuje. Młodemu reżyserowi Szymonowi Kaczmarkowi, laureatowi m.in. nagrody za najlepszy debiut na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Malta", trudno odmówić odwagi. Niedokończony, istniejący w wariantach, pod wieloma względami niesceniczny dramat (może bardziej poemat?) stawia przed realizatorami szczególnie trudne wymagania. Plan historyczny i idące za nim racje służą tu ewokacji filozoficzno-mistycznego systemu opracowywanego przez Słowackiego. Hermetyczny tekst, dość niejasne relacje między postaciami i nieoczywiste zdarzenia toczące się równoleg