"Poskromienie złośnicy" Williama Shakespeare'a w choreogr. Johna Cranko i realizacji Jane Bourne w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Od nieposkromionej jędzy do pokornej żony - taką drogę przechodzi, a właściwie przetańcowuje, bohaterka baletu według "Poskromienia złośnicy" Szekspira. Pomysł, jak ukazać perypetie nieznośnej dziewczyny, powstał prawie półwieku temu, ale spektakl wybitnego choreografa Johna Cranko przeżył swojego twórcę i nadal cieszy się niesłabnącym powodzeniem, bilety na przedstawienia sprzedawane są na pniu. Dzięki doskonałemu poprowadzeniu tancerzy nie trzeba tu słów, aby zrozumieć treść. Role są bardzo trudne, miejscami wręcz akrobatyczne, bo widza trzeba zabawić, rozśmieszyć. Konkurentów do ręki złośnicy Katarzyny - w tej roli znakomita Yuka Ebihara - jest aż czterech, ale tylko jednemu, szlachcicowi o imieniu Petruchio, sztuka się udaje. Próby, jakim poddaje swą narzeczoną, a później żonę są trochę brutalne i grubiańskie, ale widzowie tego baletu mają genderową poprawność za nic. Przedstawienie ma oryginalną choreografię zrekonstruowan�